Nowe mieszkanie, nowa podłoga… i grzyb, który czaił się pod spodem – kompleksowe odgrzybianie mieszkania

Pani Beata wprowadzała się do swojego wymarzonego mieszkania z nadzieją na nowy rozdział. Wszystko dopięte na ostatni guzik – świeżo pomalowane ściany, nowe panele, bukiet kwiatów na parapecie. Spokój, który czuła tamtego dnia, był tak wyraźny, że aż pachniał… No właśnie, do czasu.

Kilka miesięcy później poczuła inny zapach. Ciężki, duszny, jakby piwnica nagle zaczęła wylewać się przez szpary w podłodze. Najpierw myślała, że to może resztki farby, może wilgoć z doniczki. Ale wtedy zauważyła, że panele zaczynają się wybrzuszać. Jeden po drugim.

Pani Beata zerwała pierwszy panel i zamarła. To, co zobaczyła pod spodem, nie przypominało budowlanego błędu, to była biologiczna okupacja. Ciemne ogniska grzyba, miejscami z wykwitami przypominającymi watę, ciągnęły się po całej powierzchni. Prawie 30 m² podłogi wyglądało tak, jakby mieszkanie zostało zostawione na lata, mimo że Pani Beata wprowadziła się ledwie kilka miesięcy wcześniej.

I wtedy pojawiła się cała gama emocji. Szok. Złość. Strach. A potem – poczucie winy, że mogła coś przegapić. Jakby to był jej błąd, że kupiła właśnie to mieszkanie, właśnie z tą ukrytą wadą. Ale przecież jak miała wiedzieć?

Z determinacją, która zaskoczyłaby niejednego fachowca, Pani Beata zabrała się do pracy. Własnoręcznie zerwała wszystkie panele. Potem deskę po desce, całą starą podłogę. Pod nią… piasek. Wilgotny, zimny, idealny dla rozwoju grzyba. Spryskała wszystko, co się dało, preparatami z marketu. Zainwestowała w dwa osuszacze, które działały dzień i noc. Ale niepokój nie znikał. A grzyb, choć przyczajony, wcale nie zamierzał się wycofać. I wtedy – w końcu – zdecydowała się sięgnąć po profesjonalną pomoc.

Na miejscu pojawił się nasz zespół. Nie tylko technicy, ale też wykwalifikowani mykolodzy budowlani, którzy od razu przeprowadzili szczegółową ekspertyzę mykologiczną. I postawili sprawę jasno: problem nie tkwił tylko w grzybie, który już się pojawił, ale w trwale zawilgoconym podłożu. Mieszkanie znajdowało się na parterze, a pod nim była niewentylowana piwnica. Zamiast izolacji – warstwa piasku, który zachowywał się jak gąbka.

Dopóki ta przyczyna nie zostanie usunięta, grzyb zawsze będzie wracał. To nie była kwestia „czy”, ale „kiedy”.

Po usunięciu wszystkich zainfekowanych elementów, zabezpieczeniu pomieszczenia i przestawieniu wszystkich mebli, przeszliśmy do działania. Wykonaliśmy kompleksowe opryski biobójcze na podłożu, ścianach i strefach przyłączeniowych. Skupiliśmy się na miejscach, w których pleśń mogła przetrwać nawet minimalnie – w mikroszczelinach, pod listwami, przy rurach.

Następnie przeprowadziliśmy ozonowanie całego mieszkania, by nie tylko zneutralizować zarodniki grzybów, ale też zlikwidować ten duszący zapach, który przypominał o całym koszmarze. Po zabiegu powietrze było czyste, świeże, a w całym mieszkaniu dało się odczuć ulgę.
Jednocześnie jasno doradziliśmy klientce, by przed położeniem nowej podłogi usunąć piasek i zastosować odpowiednią hydroizolację. Tylko to da gwarancję, że problem już nigdy nie wróci.

To, co początkowo wydawało się drobną usterką paneli, okazało się złożonym problemem sięgającym fundamentów budynku. Ale właśnie dlatego takie sytuacje warto powierzyć specjalistom – nie od farby i pędzla, tylko od wilgoci, grzybów i mykologii budowlanej. Dziś Pani Beata znowu planuje nowe panele. Ale tym razem z pełną świadomością, że wszystko, co pod nimi, jest zdrowe, suche i zabezpieczone.

Jeśli zauważasz niepokojące objawy w swoim mieszkaniu – wybrzuszenia podłogi, zapach wilgoci, zmiany na ścianach –nie czekaj, aż problem się rozrośnie. Zadzwoń do nas. Zaczniemy od fundamentu sprawy. Przeprowadzimy ocenę mykologiczną, znajdziemy przyczynę i dopilnujemy, by grzyb nie miał dokąd wrócić. Bo prawdziwa skuteczność zaczyna się pod powierzchnią.